środa, 18 listopada 2015

Powód opóźnienia




Nie pytajcie, jestem po prostu groszkiem.


XOXO, Kejti gerl

Niezdrowa żółć

     Postanowiłam pobrnąć w hipsterkę jeszcze głębiej i napisać pościka na kolanie w podróży. How cool is that? Wiecie, siedzę sobie taka piękna i przebojowa, pasażerowie widzą, że coś skrobię i pewnie myślą, że nakurwi*am książkę czy poezję. Lubię stwarzać takie pozory zajebistości, której nie mam. To jest śmieszne. 

     Chciałam podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na temat ostatnich wydarzeń. Uchodźcy, zamachy, IS, nowy rząd i najważniejszy: finał “Dancing with The Stars”. Naskrobałam kilka zdań i jednak doszłam do wniosku, że nie chce mi się publicznie obrażać ciemnych i niedoinformowanych rodaków w pierwszych trzech kwestiach, rozprawiać nad cofnięciem się Polski do czasów polowania na niewierne, homoseksualne i plugawe czarownice czy podbijać sobie faktem, że w “Tańcu z Gwiazdami” rozpoznaję tylko dwie persony: Pniesia, bo liceum i Bożenkę z “Klanu”, bo Bożenka i “Klan”. Nieśmiertelna klasyka polskiej telewizji. Niech trwa na wieki. 
Skoro jestem w pociągu, to zarzucę Wam pociągowymi pierdołami, bo mogę. 

     Wypada zacząć od informacji ogólnych. Moja stała trasa: Poznań-Kutno-Płock i w drugą stronę. Chodzą legendy, że istniał kiedyś bezpośredni pociąg, bez przesiadek i zbędnego chaosu. Osobiście cieszę się, że już go nie ma. Dlaczego? Bo Kutno jest śmieszne, a jak wiecie- kocham jak coś jest śmieszne. 
Kutno to takie magiczne miejsce. Jeszcze jakiś czas temu było niemożliwie obrzydliwe. Stary, obskurny dworzec. Płatne łazienki, w których załatwienie swojej potrzeby jest bardziej upokarzające niż moment, w którym mama przyłapuje Cię na masturbacji. Swoją drogą popieram masturbację, jest absolutnie naturalna, zdrowa i uważam, że każdy powinien ją regularnie stosować. Jestem lewackim ścierwem i jestem z tego dumna. A jeszcze odnośnie dworcowych łazienek-  absurdem jest fakt, że są płatne. Świetnie, że dzięki temu nie robisz siusiu przy asyście głowy pana bezdomnego wystającej z kabiny obok, ale k*rwa. Nikt nie wpadł na to, żeby korzystanie z toalety było uwarunkowane posiadaniem ważnego biletu? Wydaje mi się to całkiem logiczne. 
Wybaczcie dygresje, wracam do Kutna. Dworzec był paskudny, wszystko miało kolor i zapach niezdrowego moczu, nie było zbyt bajecznie. Aktualnie jest całkiem ślicznie, polecam serdecznie, ale po przejściu na drugą stronę ulicy wraca się do obskurności. Oczywiście ja, jako istota lubująca się w obleśnym oldschoolu, przechodzę jak mam czas. Zawsze dla jednego, magicznego miejsca. Bar o nazwie “Bar”, który sprzedaje HOD-DOGI. Tak, hoD-dogi. 

Czerwona kapusta w bułce z kawałkiem mięcha najwyższej jakości- hamburger. To samo z plasterkiem serka z folii- cheeseburger. Kawa- zalewajka w klasycznym, jasnobrązowym szkle z uchem. Piwo w butelce do spożycia na miejscu. Otwieracz do piwa rzetelnie przymocowany do jednej z lodówek. Doborowe towarzystwo okolicznych, podchmielonych mieszkańców, którzy są super, kulturalnie witają i żegnają i prowadzą żywą dyskusję na tematy, które są uzależnione od aktualnej pory roku. Ostatnio prawili o grzybach, a ja słucham udając, że studzę chuchaniem kawę. Pani ekspedientka też cholernie sympatyczna, w klimacie i pięknie komponuje się z wnętrzem, które cały czas goni krzykliwy Zachód. 
Naprawdę, miejsce jest uroczo zatrzymane w czasie. Jak dla mnie to obowiązkowy punkt przy przesiadce do Poznania/Płocka. Z czystym sercem polecam chamskie frytki za 3 ziko, które uwielbiam. 

     Jeśli chodzi o inne pociągowe przygody, to nic super się raczej nie działo. Dobra, działo się, ale miałam pisać krócej. Poza tym zaraz wysiadam po frytki. 
Różowa ośmiornica radości! 

PS W ramach przeprosin za opóźnienie w publikacji, jeszcze tego wieczorku, ukaże się moje zdjęcie w powodzie opóźnienia. Tak, W powodzie opóźnienia. Expect The Unexpected.


XOXO, Kejti gerl