poniedziałek, 11 stycznia 2016

Parszywiec, święta i usprawiedliwienia

     Cóż, kolejny srogi zastój. Wybaczcie Robaczki. Mam kilka niezłych usprawiedliwień. Jak zawsze. 

     Przede wszystkim: Pieko. Okres przedświąteczny, świąteczny i poświąteczny to najczystsza forma gnoju. Milion zamówionych ciast i drugi milion wk*rwionych klientów, którzy świąteczną aurę okazują przez szorstkie "...do widzenia" i idące za nim, ponure i nieistotne jak polska Konstytucja, "wesołych świąt". Naprawdę, k*rwa, tylko kilka jednostek posłało mi szczery, świąteczny uśmiech, bez robienia problemów rzędu: nieświeży chleb, brak kartoników czy dwie "piątki" zamiast banknotu z wizerunkiem Mieszka I, bo przecież moneta to nie pieniądz. 
Do tego wszystkiego dochodzi fakt, że jestem w blaszaku kompletnie sama, a co za tym idzie - wszystkie kary na mnie idą! Staram się jednak przyjmować wszelkie skargi na wydarzenia, na które kompletnie nie mam wpływu (piekarnia-matka nie produkuje w wigilię alternatywnych bułek), napi*erdalanie na mnie pod nosem ("...bezczelna...pewnie wegetarianka i cyklistka...") czy traktowanie mnie jak człowieka gorszego sortu (w Pieko nie ma ogrzewania, temperatura w środku to ok. 5 stopni, więc założyłam BEZPALCOWE, K*RWA, rękawiczki i dostałam silny opi*erdol od pozbawionej empatii damy w futrze z łasiczką i nieoszlifowanym kołkiem w d*pie, bo to niekulturalne i ma wyj*bane, że zimno i kostnieją palce i ogólny ch*j mrozu mi w czaszkę) z klasą i godnością. 

     Usprawiedliwienie nr 2: KOLEŻANKA Anna, która jest najcudowniejszym, nieprzewidzianym, zaskakującym zaskoczeniem. 
Chyba pojęłam w końcu, o co chodzi z tą słynną, pożądaną "chemią". Szczegółów naszej znajomości nie ujawnię, bo kilka osób może się zgorszyć, a cała reszta spłonie z zazdrości i ekstazy. Poważnie. Mogę jedynie zdradzić, jako iż i tak jestem chorym na homoseksualizm zwyrolem bez studiów, który nie zajmuje się w życiu niczym poważnym: NIESAMOWITY, NIEPORÓWNYWALNY Z INNYMI EKS(CESAMI), MIAŻDŻĄCY UMYSŁ, KRUSZĄCY DUSZĘ SEKS. Poza tą wspaniałą i teoretycznie intymną kwestią- hiper dobrze nam w swoim towarzystwie. I jesteśmy dobrymi dupeczkami. I dużo wspólnego odkrywania nas czeka. I w ogóle czad, cieszcie się razem ze mną! A jeśli zachce Wam się skomentować, to napiszcie coś miłego w stylu "Trzymam kciuki!" albo "Okropnie się cieszę! Ania jest super! Piekielnie piękna! Okrutnie śliczna wewnętrznie! No i ten dołeczek w policzku... Powodzenia dziewczęta!". Ania to czyta, więc nie róbcie przypału. 

     Usprawiedliwienie nr 3: powtarzający się brak czasu. Nie ma się nad nim co rozdrabniać, klasycznie doba jest za krótka, a lista rzeczy do zrobienia po pracy za długa.

     Dzisiaj anegdotki nie uświadczycie. Zamiast niej chciałabym złożyć gromkie "STOO LAAT STOO LAAT, NIEECH ŻYYJEE ŻYYJEE NAAAM!" Agnes. Ziomek, najlepszym określeniem naszej znajomości może być status "to skomplikowane", bo wygenerowało się wiele negatywnej energii w tym przeklętym, ubiegłym roku, ale po odcięciu tego wszystkiego wiem, że nam na sobie, jednorożcach i pokoju na świecie mocno zależy. No, głównie na sobie.
Bądź dzielna, odnoś sukcesy, ulepszaj się i brnij w absurd.
Na koniec wstawiam kilka zdjęć Twojej parszywej twarzy, żeby było zabawnie.








XOXO, Kejti gerl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz