wtorek, 31 maja 2016

Uciekamy!

     Tak, tak. Yes, yes. Oczy Was nie mylą. W końcu, na mini spontanie, postanowiłyśmy z Aneczką uciec z tego nieprzyjaznego, hermetycznie zamkniętego, wypełnionego próżnią, Kościołem, żałosną polityką, chciwością, gniewem i brakiem perspektyw kraju. Mam przeczucie, że to najmądrzejsza rzecz jaką w życiu zrobię. Zostało nam co prawda niewiele czasu na zorganizowanie wszystkiego jak należy, ale wiecie co? DAMY RADĘ. Bilety są, lekarze prawie pozałatwiani, reszta ważnych papierków w toku, wyposażenie jeszcze nie do końca kompletne, umysły w pełni gotowości. Jedynym problemem i niezręcznym bólem serca jest pozostawienie na jakiś czas Kittiego w Polsce. Niestety, nie udało nam się wydłubać finansów na podróż dla Plusz-Plusza. Poza tym słyszałam plotkę, że spory odsetek zwierzątek ginie w samolocie (jeśli ktoś coś wie na ten temat- proszę o korektę). Czy to prawda czy nie- ryzykować nie będziemy, podróż powietrzna odpada, trzeba pomyśleć nad promem. 

     Ojeeeej, nie wspomniałam jeszcze, dokąd się przeprowadzamy! Pewnie będziecie osrani ze szczęścia tak jak ja- ISLANDIA. Dajmy sobie moment na okiełznanie euforii.

Islandia, Moi Drodzy, IS-LAN-DIA! Kolejne marzenie, które kiełkowało we mnie szmat czasu i które wydawało się bardziej odległe niż to, że marihuana w Polsce zostanie zalegalizowana. W końcu, niespodziewanie, się spełnia. 
Oczywiście istnieje możliwość, że w Islandię się "nie wkleimy" i po wakacjach, gdy pogoda będzie tam coraz mniej sprzyjająca, gdy surowość krajobrazu zacznie nas przerastać, gdy nie znajdziemy pracy w obranym kierunku zawodowym, wrócimy z płaczem do tego hermetycznego kawałka polskiej ziemi. Pfff, wcale nie. Dlaczego miałybyśmy się nie wkleić?! Osobiście ciepła nienawidzę, więc islandzkie lato jest dla mnie absolutnie wystarczające. Islandzka kraina jest cudowna w swojej surowości, więc jedyne, co mogłoby mnie przerosnąć, to Ania na niemieckich sterydach i wiejskich serkach. Pracę znajdziemy bez problemu, to mnie w ogóle, o dziwo, nie martwi. 
Podsumowując: nie wrócimy, zostajemy tam na dłużej. 
Same jeszcze do końca w to nie wierzymy i każdego dnia- kilka razy dla pewności- zaskakujemy się tekstami typu: ej Kejti, wiesz co? ZA SZEŚĆ TYGODNI LECIMY NA ISLANDIĘ!


     To oczywiście główna spektakularna informacja, a mam jeszcze dwie:

Nie palimy papierosów! Sądziłam, że się nie uda, a tu proszę. Choć przyznaję, że zdarzyło mi się ostatnio pęknąć przy piwku... nie zmienia to jednak faktu, że kolejnego dnia nie poleciałam jak wściekła do Powolnego Piotra po najwspanialszy na świecie tytoń. Tęsknię, ale jestem twarda. 

Ruszamy z blogiem! Powoli zbieramy się do rozpoczęcia wspólnego, internetowego, islandzkiego, podróżniczego, lesbijskiego podbijacza ego. Chcemy z Aneczką opisywać nasze perypetie- początkowo- w Krainie Ognia i Lodu, okraszone rzecz jasna moimi zdjęciami, naszym fenomenalnym poczuciem humoru oraz mądrością płynącą z mojej absurdalnie dużej głowy i poważnej, majestatycznej twarzy Aneczki w okularach. 
Niestety, nie jestem w stanie określić, kiedy pojawi się dziewiczy post. Jestem bezlaptopowa, co mocno spowalnia praktycznie wszystkie czynności z tym związane. Nie martwcie się jednak- blog na pewno powstanie. Zdeterminowana Aneczka jest w końcu nie do zatrzymania. 

     
     Kolejny tutejszy pościk być może powstanie jeszcze na ojczyźnie. Czeka mnie w końcu zasłużony urlop przed Islandią. Oczywiście bezpłatny. 



 


XOXO, Kejti gerl

1 komentarz: