piątek, 16 marca 2018

Samochwała

     Zajmę krótką chwilę, jeśli macie ochotę ją stracić. Chciałam przyszpanować kolejnym marzeniem, które za niecały miesiąc będę mogła odhaczyć ze swojej nieistniejącej na piśmie listy. Jest to dla mnie jednocześnie kolejny argument przemawiający za wspaniałością życia na Islandii. Bo raz, że mam w ogóle fizyczną możliwość odhaczania większości punktów (jestem zdecydowanie islandioholiczką), a dwa- MOGĘ i nadal będę miała co jeść. Ba, nawet awokado zakupić mogę. 

     Żadnych głębokich, cywilizacyjnych refleksji jeszcze nie mam, ale z racji sporadycznego używania komputera zapomniałam, że klawiatura w którą się tłucze brzmi fajnie, cool i profesjonalnie, prawie, jakbym miała w tym jakiś wyższy cel i pociła się nad czymś ważnym, więc moooże coś tam dzisiaj wcisnę. Albo jutro. 
Chciałam się tylko pochwalić swoją radością.



Niestety, bilet bardziej uprzywilejowany został mi chyba sprzątnięty sprzed nosa, ale w ogóle się tym nie przejęłam.
I tak, pogrywam sobie w Final Fantasy X (ostatnio jednakowoż przystopowałam), namiętnie korzystam z Kwestii Smaku, mam pocztę na Gmailu, mam bilet. Yay!

XOXO, Kejti gerl

2 komentarze:

  1. Wyobrażam sobie pełnię szczęścia w trakcie zakupienia biletu :D
    I cieszę się, że u Ciebie wszystko na swoim miejscu, a Kwestia Smaku wymiata!
    Pozderki z Polanki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęście owszem, ale po drodze się jeszcze zestresowałam, że się nie załapię na bilet ;)
      Myślałam o Was ostatnio Gorzkiebożkiagatki, tęsknię :(
      Pozderki z Laugavegur!

      Usuń