Ostrzegam! Ten post może być nieco obrzydliwy. Zacznę od mojej ulubionej przyśpiewki jak coś się dzieje- Wyyyleeew too za maaałoo! wyyyleeew too za maaałooo! jeeszczee czyymś Kejti d*pi*rdolić byy sięę przydało!
W tamtym tygodniu zaczęła mnie jakby boleć d*pa, nie byłam jednak w stanie zidentyfikować dlaczego. Po wstępnych oględzinach mojej seksownej pielęgniarki stwierdzono, że tuż nad szparą pośladkową zbiera mi się prawdopodobnie jakaś ropa, bo jest wyraźne zgrubienie. Dzwonimy po lekarza. Lekarz patrzy mi na d*pę, Ania wysyła mu jej zdjęcie na pamiątkę i żeby się skonsultował z innymi (nie wrzucę go tutaj, bo się porzygacie.). Padła diagnoza: zakażenie bakterią e coli. Prawda że cudownie? Co z tym zrobić? Na dobry początek maść, dzięki której "to" pęknie. Tak oto dorobiłam się w ciele kolejnej dziurki. Potem już był tylko ból i smród rodem z zoo, przy wydobywaniu (poprzez wyciskanie) tej wydzieliny. Wszystkiego się moja najdzielniejsza osobista pielęgniarka pozbyła i nie wiem, co widziała, ale wszystko wskazywało na to, że ma ochotę sobie wydłubać oczy. Do dzisiaj ma traumę i nie jest w stanie spojrzeć w okolice moich idealnych pośladków bez retrospekcji. Po całym tym pozyskiwaniu mazi- leżenie na boczkach (no nie poczytałam sobie), nieziemsko bolesne płukanie nowej dziury, wietrzenie d*py i brak wózkowania. Brzmi rozrywkowo? Najbardziej i tak boli w serduszko to, że miałam i mam przerwę od moich misiaczków z Kinesis.
Jedno Wam powiem: żadna kupa nie dała mi takiej ulgi i satysfakcji jak moment, w którym się tego g*wna pozbyłam.
Już jest dobrze, antybiotyk łykam, siedzieć mogę, d*pa nie boli, nowa dziura się zasklepia. Ciężko było.
Może ni jest to post wysokich lotów, raczej niskich, ale musiałam to wycisnąć ze swojego systemu. PRZEPRASZAM!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz