Dziś dowiecie się- ja zresztą też- jakie są moje marzenia... o wszyscy Bogowie, jak to brzmi. Może inaczej: plany, ambicje i życiowe wymagania.
Perkusja. Całe świadome życie powtarzam, że muzyka to jedyna rzecz, która jest w stanie wygrać z fotografią, czyli dziedziną, którą kocham teoretycznie najbardziej, ale przez głupie wymówki nie uprawiam jej tak, jak powinnam.
W gimnazjum wszystko się zaczęło. Po raz kolejny czynnikiem zapalnym była Nirvana, która- jak się okazuje- miała na mnie prawie tak wielki wpływ jak rodzice czy Power Rangers. Z racji bycia Kurtem, ale już z innymi włosami, kupiłam gitarę, nauczyłam się piekielnie skomplikowanej "Polly", zrobiłam sobie zamyślone selfie z instrumentem i stwierdziłam, że to nie to. I tak, upokorzę się tym zdjęciem specjalnie dla Was, Robaczki. Proszę!
Cóż było potem? Ano potem stała się jasność- INTERNET. Zaczęłam oglądać występy Nirvany, sikając pod siebie z miłości do Kurta, dodatkowo napatrzyłam się na Dave'a napi*rdalającego w bębny i mnie olśniło- będę grać na perkusji, bo to wspaniałe.
Miałam ambitny plan zbierania garów w częściach, krok po kroku, bo kasy ciągły brak. Najpierw pałeczki, a potem werbel, hi-hat i cała reszta. Pomysł genialny. Skończyło się na pałeczkach.
Wytrwale ćwiczyłam, głównie na udach, co było przyjemnie bolesne. Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że chyba w miarę ogarniam i potrafię wybić każdą kończyną inny rytm. Nic skomplikowanego oczywiście, ale przyszło i tak łatwo. Perkusji nadal kupić nie mogłam ze względów finansowych. Poza tym odkryłam fotografię i choć pochłaniała sporą część mojego wolnego i szkolnego czasu w liceum, to prawie codziennie znalazłam chwilę czy dwie na "granie".
Wytrwale ćwiczyłam, głównie na udach, co było przyjemnie bolesne. Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że chyba w miarę ogarniam i potrafię wybić każdą kończyną inny rytm. Nic skomplikowanego oczywiście, ale przyszło i tak łatwo. Perkusji nadal kupić nie mogłam ze względów finansowych. Poza tym odkryłam fotografię i choć pochłaniała sporą część mojego wolnego i szkolnego czasu w liceum, to prawie codziennie znalazłam chwilę czy dwie na "granie".
Skończyłam ogólniaczka, przesiedziałam kolejny rok w Płocku, przeprowadziłam się do Poznania i wydarzyła się rzecz cudowna. Wszechświat udowodnił, że nie jest aż takim nieczułym k*tasiarzem i umieścił mnie na Mostowej, gdzie poznałam sąsiada-perkusistę. Jako iż ten wspaniały muzyk rozgościł się w moim spektakularnym życiu jak w apartamencie z bezpłatną, najlepszą pornografią, został Mostowiakiem, a skoro nim został, to muszę go pokrótce przedstawić.
Koko(s)- z początku tylko sąsiad z Mostowej, do którego nie pałałam uczuciem, bo Żytnia/Mandarynka wpadła mu w oko, później jednak pokochaliśmy się do szaleństwa, flirtując ze sobą w każdy możliwy, obrzydliwy sposób. Bliski geniuszu muzyk, niesamowicie dobry człowiek, najseksowniejszy mężczyzna i abstrakcyjny zj*b. Hetero, ale ma zajebiste branie w świecie penisów.
Koko postanowił wstawić swoją elektroniczną perkusję do mojego pokoju. TAK, DO MOJEGO POKOJU. Od tamtej pory go kocham.
I co, okazało się, że Kejti potrafi grać! Czasem się gubi, gra w kółko te same kawałki, nie wszystko ogarnia, ale ma potencjał. Satysfakcja niesamowita, radość największa. Potrafię grać na perce, biczys.
Mostowa się rozpadła, a ja znowu zostałam z łysymi pałeczkami. Nadal oczywiście ćwiczę i z utęsknieniem czekam na moment, kiedy będę w stanie odłożyć jakiekolwiek pieniądze na perkę. Wydaje mi się, ze mogę być w tej materii wybitna. Kupcie mi.
National Geographic. Praca jako fotograf. Czatowanie w buszu przez trzy miesiące, żeby zrobić jedno jedyne zdjęcie. Fotografia, natura i nutka niebezpieczeństwa- cała ja.
To jedna z wielu fotograficznych ambicji, więc mogłabym się za to porządnie zabrać, a nie robić kupne rzeczy. Ehś.
Islandia. Moje docelowe miejsca na naszej betonowej planecie.
Skąd wzięła się ta, w teorii, niezrozumiała fascynacja kawałkiem Ziemi, gdzie cały czas wieje, nie ma upałów czy plaż i jest tam więcej owiec niż ludzi? Właśnie stąd, właśnie dlatego. Jakby tego było mało: drobne skażenie cywilizacją, czadowy i trudny język, zerowy odsetek analfabetów, niewyobrażalna przestrzeń i oczywiście związana z nią muzyka, dzięki której właśnie zakochałam się w Islandii bez pamięci.
Moim planem jest dorobienie się odpowiedniej sumy, zakupienie małego domku na islandzkim zad*piu absolutnym i sielankowe życie w naturalnej surowiźnie. Bajka.
Czym miałabym się tam zajmować? Koko podsunął mi ostatnio genialny pomysł: moja własna, urocza, islandzka mini-piekarnia z pysznym pieczywem. Do tego wszystkiego będę rozchwytywanym fotografem, więc zapowiada się czad.
Działka dla stwórców. To, niestety, ponownie wiąże się z pokaźną ilością gotówki, ale nieuchronność mojego przyszłego bogactwa ma się świetnie i mocno w nią wierzę.
W podziękowaniu za wydanie na świat istnej bogini kupię wielką działkę dla rodziców, wybuduję im dom, a obok schronisko/hotel dla zwierząt. Będą się zajmować tylko i wyłącznie pieskami, kotkami i resztą fauny, a ja będę wszystko sponsorować. Właśnie na to wydam swój pierwszy milion. Czyż nie jestem wspaniała?
Poznańska kamienica. To akurat plan na kolejne miliony. Srogo wk*rwiona przesadzonymi cenami wynajmu mieszkań postanowiłam, że zostanę właścicielką spektakularnej kamienicy, pięknie ją wyremontuję i będę udostępniać studenciakom i nie tylko zadziwiająco tanie, bezkaucyjne kawałki podłogi w godnym standardzie, w którym będą mogli palić, pić i mieć koty. Czyż nie jestem wspaniała po raz drugi?
Prócz tych wszystkich nieuniknionych rzecz marzy mi się jeszcze zwiedzenie Wszechświata, wypicie piwa w kosmosie, pokój na świecie, wilczur, który będzie moim najlepszym kumplem, kaczka w pomarańczach i szczęśliwe, godne życie tych, na których mi zależy. Miłością też nie pogardzę.
XOXO, Kejti gerl
Poznańska kamienica. To akurat plan na kolejne miliony. Srogo wk*rwiona przesadzonymi cenami wynajmu mieszkań postanowiłam, że zostanę właścicielką spektakularnej kamienicy, pięknie ją wyremontuję i będę udostępniać studenciakom i nie tylko zadziwiająco tanie, bezkaucyjne kawałki podłogi w godnym standardzie, w którym będą mogli palić, pić i mieć koty. Czyż nie jestem wspaniała po raz drugi?
Prócz tych wszystkich nieuniknionych rzecz marzy mi się jeszcze zwiedzenie Wszechświata, wypicie piwa w kosmosie, pokój na świecie, wilczur, który będzie moim najlepszym kumplem, kaczka w pomarańczach i szczęśliwe, godne życie tych, na których mi zależy. Miłością też nie pogardzę.
XOXO, Kejti gerl